piątek, 27 lipca 2012

Szczęśliwe zakończenie


Uwielbiam szczęśliwe zakończenia. I choć biegam do biblioteki średnio kilka razy w miesiącu i jestem wdzięczna pisarzom za książki, które karmią mój introwertyzm, pisać będę o filmach, ponieważ w mojej opinii lepiej oddają to, o co w happy endach naprawdę chodzi.
Nie stronię od filmów ambitnych, wszak poszerzają perspektywę i dają szansę na doświadczenie czegoś nowego, twórczego, ale że nie są łatwe z odbiorze, a w życiu bywają momenty, kiedy ciężkie losy i krzywda głównego bohatera może jedynie dobić mnie już leżącą po dniu pełnym wrażeń, raczej tych niepozytywnych, wdzięczna jestem za istnienie tych kilku obrazów, podnoszących na duchu. Nie myślę tutaj tylko o ‘Amelii’, który to film jest jednak trochę odrealniony, niemniej jednak należy do mojej, bądź co bądź długiej, listy filmowych perełek. Paradoksalnie, ‘The blind side’, choć trudniejszy i mniej zabawny, też pokrzepił moje serducho. Będę wracać również do ‘Nietykalnych’ i, mniej znanych, ‘Butelek zwrotnych’. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.

Dla tych bardziej zdystansowanych do filmów jako źródła głębszych wrażeń – naprawdę można znaleźć filmy i inteligentne, i przyjemnie. Sama mam alergię na obrazy kompletnie nie przystające do rzeczywistości, tworzące projekcję łatwej, niewymagającej wysiłku egzystencji i - dla dobicia chyba odbiorcy, bo motywy podobnych działań pozostają dla mnie niepojęte – naciąganej oraz przesłodzonej do obrzydliwości. Przykry wniosek pcha się natrętnie. Otóż  są osoby, dla których podobne iluzje stanowią rozrywkę, inaczej nikt nie zawracałby sobie głowy pisaniem równie irracjonalnego scenariusza, nie wspominając już o tworzeniu na jego podstawie filmu.

Co większych sceptyków poprawa samopoczucia po seansie może co najmniej dziwić i prowokować do wysnucia podejrzeń co do pełni władz umysłowych scenarzysty. Mało tego, przemiana głównych postaci w stylu ‘od zera do bohatera’, doświadczanie życia pod znakiem stawania-się-lepszym-człowiekiem prawdopodobnie wywołuje zgrzytanie zębami. Tymczasem u mnie nie wywołują one przekonania, że tu, gdzie jestem nie dzieje się nic dobrego, że lepszy świat jest gdzie indziej i muszę się do niego dostać, by być szczęśliwą, wręcz przeciwnie – niszczą moje alibi dla bycia nieszczęśliwym. Nie oferują łatwego pocieszenia. Pokazują, jak wiele kosztuje dążenie do poprawy swojego położenia, jak niepewne i krótkotrwałe jest zwycięstwo nad samym sobą. Jednocześnie dają unikalne poczucie, że coś takiego jest możliwe, a więc stają się motorem do podejmowania pozytywnych działań.

Mam świadomość, że owe uczucia mogą u jednych trwać tylko chwilę i to właśnie tę trwającą do momentu pochwycenia pilota i zmiany kanału, u innych zaś mogą wywołać jedynie chęć ziewania ponad wszelką normę, graniczącą ze znużeniem. Ja jednak wykazuję nietypową dla obecnych czasów wrażliwość i po obejrzeniu ‘Nietykalnych’ polubiłam bardziej otaczającą mnie szarą, miejską rzeczywistość. Zapragnęłam być bardziej kolorowa i stwierdziwszy, że w tym świecie dzieją się jednak dobre rzeczy, postanowiłam i ja zrobić coś dobrego.

 Młodsza A. 



Źródło: http://data.whicdn.com/images/33586159/forever-glam-by-tandi-venter_large.

Źródło: http://data.whicdn.com/images/17062687/tumblr_ltqfu2TKiU1qi0skyo1_500_large.png

Żródło: http://data.whicdn.com/images/8205361/tumblr_lijp50vald1qa39ovo1_500_large.jpg





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz