czwartek, 26 lipca 2012

Starość jak nowość!!!


Lubię starszych ludzi. Co to znaczy starszych? Nie takich, którzy, wymachując w moim kierunku laską pomagającą walczyć z postępującym artretyzmem czy osteoporozą, wykrzykują, jaka to współczesna młodzież zdegenerowana i beznadziejna. Nie takich, którzy wykorzystują swój wiek do zadzierania nosa tak wysoko, że niedługo zasłoni im on całe pole widzenia i sprawi, że nie tylko nie dostrzegą innych- a już na pewno nie młodszych- ale i dostaną zeza od ciągłego spoglądania na jego czubek. I też nie takich, którzy mogąc, mówiąc kolokwialnie, podeprzeć się swoim wiekiem jako raczej niepodważalnym autorytetem, zużywają siły na nieustające narzekanie i nie wiadomo, co powinno się zdarzyć, żeby na ich twarzy chociaż na kilkadziesiąt sekund zagościło coś innego niż grymas.

Ale spotykam też na szczęście takich - i im właśnie dedykuję ten tekst-, którzy dzięki temu, że są ode mnie starsi- nie ważne jak bardzo-, inspirują mnie, dają do myślenia, zmieniają punkt widzenia. Jeśli na mojej drodze pojawia się- czy to w pracy, czy na uczelni, czy w jakiejkolwiek innej sytuacji, ktoś, kto jest w stanie tak na mnie zadziałać- z miejsca ma moją sympatię. Zdaję sobie sprawę, że ta sympatia ofiarowana tak szybko i z być może nie każdego przekonującego powodu jest przejawem mojej ciągle jeszcze nie dającej się usunąć dziecinnej strony charakteru, ale –jakkolwiek to nie egoistyczne- lubię tę swoją cechę. Dzięki niej w nowym towarzystwie, jeśli nie widzę nikogo w swoim wieku, szybko odnajduję się wśród starszych i to właściwie bez znaczenia, czy ktoś starszy jest ode mnie 5, 15 czy 25 lat. O większych różnicach wieku bałabym się wypowiedzieć aż tak entuzjastycznie, ale sądzę, że też wyszłabym z takiej konfrontacji bez większych obrażeń. 

Poza łatwo pokonywaną różnicą wieku, zauważyłam u siebie ponadto pewien ciekawy mechanizm. Jeżeli okażę rozmówcy choć trochę więcej uwagi, on natychmiast również chce mi ją ofiarować. Ilekroć spróbuję działać w ten sposób, obserwuję, że działa on sprawniej niż kasy fiskalne w niejednym hipermarkecie. Błyskawicznie znikają bariery wiekowe, a korzyści z ich pokonania są czasem nie do opisania. Rozmawiając w towarzystwie tych ‘ inspirujących wiekowo’ staram się wspinać na wyżyny własnych możliwości, mówić mądrzej, a przede wszystkim zanim coś powiem- dwa razy pomyśleć. To istotne zwłaszcza z mojego punktu widzenia, bo oto przedstawia się Wam gaduła roku. Wyprodukowanie potoku słów to dla mnie pestka, zagadać, przegadać, czy rozgadać mogę każdego, ale w nie mojej kategorii wiekowej słowa mają znaczyć a nie tylko brzmieć. Przyjemność z widocznej w oku rozmówcy akceptacji czy zainteresowania tym, co mówię, jest bardzo duża. Bywa, że większa niż wzruszanie ramionami i bynajmniej nie porozumiewawcze spojrzenia moich rówieśników, które obserwuję, produkując się w rozmowie czy monologu, jeśli jest to wersja podstawowa dyskusji, bez dodatkowych udogodnień. All inclusive w tej materii bywa ostatnio trudniejsze niż realne all inclusive w padających jak muchy biurach podróży. Tymczasem coraz częściej zaskakuje mnie, jak wiele czerpać można z kilku, kilkunastu zdań zamienionych z kimś starszym od nas. Jego wiedza, jego wspomnienia, jego historie, jego anegdoty, jego podróże i wyniesione z nich wrażenia, jego doświadczenia są warte wysłuchania, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. W pewnych kwestiach bariera wiekowa pozostaje realną granicą nie do pokonania, ale ilość granic przekroczonych przez starszych od nas może równie realnie zmniejszyć ilość niepowodzeń i rozczarowań w przyszłości. 

Starsza A. 




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz