sobota, 25 sierpnia 2012

Kolor pomarańczy


To nie będzie dzień w kolorze pomarańczy. Ta przykra myśl, będąca parafrazą słów, wypowiadanych przez Amelię, acz w innym kontekście, nie wiedzieć czemu pojawiła się w mojej głowie rano. Umościła się tam wygodnie i opierała się wszelkim próbom wyrzucenia, czyniąc najrozmaitsze gesty wobec mojej osoby. Z natury jestem optymistką, dałam sobie wpoić, że każdemu przydarza się tyle samo szczęść, co pechowych przygód. Różnica leży jedynie w interpretacji. Otóż tzw. szczęściarze myślą, że zastane przezeń zmiany mogą oznaczać tylko coś lepszego. Również lubię tak myśleć, toteż przyjęta przez moją głowę koncepcja na resztę dnia bardzo mi nie odpowiadała.

Kłody runęły pod moje nogi lawiną w postaci rozmaitych patogenów. Ich natura mało mnie interesowała, dość, że skutecznie nadszarpnęły moje samopoczucie – skończyłam w łóżku, z gorączką, antybiotykiem i obietnicą utrzymania tego stanu rzeczy przez co najmniej kilka dni. Choruję stosunkowo rzadko, uzależniona jestem od ruchu i robienia czegokolwiek, nic więc dziwnego, że perspektywa bezruchu strzelała we mnie fajerwerkiem. W poczuciu zdrowotnej bezradności wstawałam raz po raz z tego łoża boleści, podejmując się wielorakich działań. Mało to miało wspólnego z krzątaniną, przypominałam raczej melancholika, niemniej jednak – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – ten fakt ucieszył moją Mamę. Kalejdoskop trudów obejmował między innymi: sprzątanie, ugotowanie obiadu, choć być może nie powinnam zbliżać się do czegoś, w perspektywie jedzonego przez domowników. Do tego dokładam zrobienie prania, prasowanie i stłuczenie kilku filiżanek, na szczęście starych. To z kolei uradowało mnie, bo bardzo nie lubiłam tych filiżanek. Spędziłam dzień szalenie pracowicie.

Następnego dnia czułam się tylko gorzej, kolejnego natomiast nie zbliżałam się do lustra w obawie, że wyglądam mniej więcej tak, jak się czuję. Poszłam więc po rozum do głowy i celem przyspieszenia procesu zdrowienia nie ruszałam się z łóżka. Nadmiar wolnego czasu, który spadł na mnie tak nagle, spędziłam przed telewizorem, stwierdzając, że niepewność i niewiedza zaczynają być luksusem. Przeczytałam zalegające na półkach książki, niektóre kilka razy, obejrzałam filmy, kilka z nich również powtórnie. Naturalną rzeczy koleją, uproszczone życie, które stało się moim udziałem, sprawiło, ze nie miałam ochoty wracać do całej serii swoich codziennych zajęć. Stworzyłam sobie bezpieczną kryjówkę, świat niczego ode mnie nie chciał i nie wywierał na mnie presji. Na powtarzanie znanych mi już schematów przestałam zwracać uwagę. Brak działań twórczych stał się niejako przyjemną odmianą bieganiny, niekiedy przechodzącej w istny rwetes. Zero stresu, no istna idylla.

Nie pamiętam dokładnie momentu, kiedy stagnacja zaczęła mi przeszkadzać. Gdyby stało się to za czyimś czynnym udziałem, musiałabym – i chciałabym! – dziękować mu po tysiąckroć. Sama przypuszczalnie trwałabym w uwitym, ciepłym gniazdku niemożliwie długo, zamiatając pod dywan świadomość, że nie na tym polega życie. Siedzenie w miejscu karmi strach i próżność oraz wpędza w przygnębienie. Strzelam sobie niejako w kolano, pokazując jak ja, podejmująca z uporem wysiłki literackie, odwróciłam się plecami do wszystkiego, co związane z tworzeniem. Ale właśnie na swoim przykładzie nauczyłam się, że im więcej się działa, tym paradoksalnie więcej ma się siły. Za każdą kolejną wędrówką podąża radość - pięknie jest kreować coś od początku. Nie można wykluczyć, że poczucie ewentualnej porażki jest wpisane w konfrontację z marzeniami – właśnie zapominamy o tym, że niepowodzenia też coś w nas budują. Moja koleżanka mawiała, że trzeba się uczyć nie tylko na swoich błędach, ale i na cudzych, ponieważ na popełnienie całej sekwencji nie wystarczy życia. Uczcie się na moim i po odchorowaniu, chowajcie bezruch do kieszeni i idźcie pobiegać ;-)

‘Kiedy chowasz twarz przed światem, sam nie widzisz świata.’ /Extremely Loud & Incredibly Close) – powieść Jonathana Safrana Foera/

Młodsza A.

Źródło: http://data.whicdn.com/images/33635116/2012_07_beautiful-tumblr-photos-285569-475951-475-713_large.jpg


Źródło: http://data.whicdn.com/images/35616183/486500_272134869558962_875836012_n_large.jpg

Źródło: http://data.whicdn.com/images/33606625/482070_10152000662710942_57663257_n_large.jpg

Źródło: http://data.whicdn.com/images/32154806/tumblr_lvrk3tA2gb1qitvdso1_400_large.png



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz