Znajoma z
uczelni niedawno obwieściła, że zaplanowała sobie życie. Bardzo mnie to
zaintrygowało, bo choć usilnie próbowałam zajezdnię pociągów jako dalszą swoją
egzystencję z głowy wyrzucić, nijak mi to wychodziło. Otóż wspomniana koleżanka
w wieku lat dwudziestu pięciu skończy studia. Dalszym domysłom nie było
końca.25 lat to praca i kupno mieszkania. 26 – samochodu. 27 to mąż, 28 -
dziecko. 30 to już dziecko w żłobku i szczęśliwa mama robiąca karierę. Co pół
roku wyjazdy rekreacyjne, co miesiąc Spa. W dalszej kolejności – zmiana
samochodu, zmiana mieszkania na dom, kupno działki nad jeziorem. Nie
dopytywałam się, co z dzieckiem. Ewentualnemu wybrakowi współczuję.
Z pewnością
znaleźliście się kiedyś w sytuacji, w której grono zebranych musi zaśpiewać
piosenkę. Wykazuję tutaj dowolność, chociaż najczęściej jest to kompozycja
urodzinowa/ imieninowa/ jubileuszowa – ‘Sto lat’. Albo zdarza się Wam wstąpić
do Kościoła w chwili odśpiewania jakiejś pieśni kościelnej, która to ze względu
na entuzjazm wykonania zwala z nóg. A może przypominacie sobie poloneza ze
studniówki? Macie niezapomniane wspomnienia naturalności i autentyczności tych
doświadczeń? Prostolinijności? Zakładając możliwość błędu statystycznego,
odpowiedź zapewne zabrzmi ‘nie’. Zasypuję Was pytaniami, niczym lawiną, ale
właśnie są wakacje, trudno o bardziej sprzyjający naturalności i radości czas,
a moje otoczenie niczym Kłapouchy czeka tylko na deszcz i burze. Oglądałam
mnóstwo filmów o spontanicznych przygodach, ciekawych podróżach, prawdziwych i
bezpośrednich ludziach. O prostoduszności w tej najszlachetniejszej formie i
bardzo żal mi, że może to istnieć tylko wirtualnie.
Oblekłam spontaniczność w szczęście. Odwrotnie też potrafię. Myślę nawet, że etymologicznie oznaczają to samo. Czy nie ma szczęścia w kimś, kto spontanicznie odrzuca parasol i tańczy w deszczu? Albo po usłyszeniu pięknej piosenki, drukuje bilet i chwilę potem przyjeżdża do Ciebie? Być może namalowany tak ad hoc obraz spontaniczności jest nieco odrealniony i w konsumenckim świecie mało jest dla niego miejsca. Ale w końcu – aż tak wielu farb do jego stworzenia nie trzeba. Wystarczy żółta. Mniej jest więcej. To jest aż takie proste.
Młodsza A.
Źródło: http://data.whicdn.com/images/27534994/tumblr_m35f40GfdL1qjm9bpo1_500_large.png
Źródło: http://data.whicdn.com/images/34940318/388064_308114209198596_1047527519_n_large.jpg
Źródło: http://data.whicdn.com/images/31137362/316461_228203390566014_817952010_n_large.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz