czwartek, 2 sierpnia 2012

Słowa, słowa, słowa...


Powtarzam za Hamletem: słowa, słowa, słowa. Obracam się między słowami - i pisząc, i mówiąc - za każdym razem próbując przeprowadzić rozmówcę ze znanego mi w nieznane mu i z powrotem. Lubię rozmawiać, chętnie pełnię rolę zarówno aktywnego gawędziarza jak i słuchacza, chociaż ta druga opcja jest mi zdecydowanie bliższa. Tutaj jednak muszę przyznać, że ciemno robi mi się przed oczami, kiedy pomyślę, ile razy zostałam opatrznie zrozumiana. Dla kontrastu: sama niejednokrotnie niewłaściwie odebrałam intencje rozmówcy, nie wspominając o ilości rzeczy, które chciałam sobie wtedy dopowiedzieć. Abstrahując od sytuacji zdrowotnej moich uszu, mało to ma wspólnego z rozmową. Niekiedy zdarzyło mi się powiedzieć coś, co w ogóle nie powinno opuścić moich warg, chyba że w zdaniu, wypowiedzianym psychoterapeucie, z definicji odpornemu na wszelakie komentarze. Jak na złość ma to zawsze miejsce w chwilach, kiedy zebrane wokół mnie towarzystwo nagle milknie, co pozwala mi na osiągnięcie oszałamiających efektów akustycznych, mimo że nie mam w rękach megafonu.

Miałam kiedyś znajomego, małomównego z natury, przekonanego, jak Roger Bacon, że ‘dyskrecja w słowach jest więcej warta niż elokwencja’, choć niewiele ta dyskrecja miała w sobie z subtelności. Konfrontacja z tkwiącym we mnie przekonaniem na jego temat była trudna, bowiem poziom finezji wypowiedzi miał mniej więcej taki jak kowadło. Nie lubił mówić celem uniknięcia ewentualnej porażki związanej z niefortunnym użyciem niektórych słów, o związkach wyrazowych nie wspominając i niezgodności podmiotu, co to która wywoływała u pani, uczącej nas języka polskiego popłoch w oczach, także. Niepowodzenia w komunikacji rekompensował sobie nabywaniem rozmaitych rzeczy, bardzo drogich, nadrabiając tym samym kulturę osobistą tą konsumencką. Sprawiało mu to radość, być może dawało również coś na kształt szczęścia, jakkolwiek trudno mi to zrozumieć – życzę mu wszystkiego najlepszego.

Zastanawiacie się pewnie, o czym jest ten tekst. Powiem otwarcie, na tym etapie jego pisania ja również, więc może dla spójności wrócę do tematu słów.  Nie mogę nie wspomnieć o tych, które nigdy nie padły. Brzmi to skomplikowanie, dlatego pozwolę sobie rozwinąć myśl. Dla przykładu: nigdy nie podziękowałam mojej Mamie za trud, który włożyła w wychowanie mnie, kiedy ja jako mały berbeć miałam gdzieś, że mój płacz może wywołać czyjś, może nie tyle głośny, co smutniejszy, bo z bezradności. O wszystko dbała Mama, ja w beztroskim bycie nie musiałam się niczym martwić, a nigdy nie wypowiedziałam jednego słowa ‘dziękuję’, ponieważ nie uznałam tego za potrzebne. Myślę, że nie ja jedna. Nie będę stawać za złotą mównicą i przemawiać tonem niemalże przedśmiertnym, trzymając w rękach dorobek życia i dziękując wszystkim ważnym, jak leci. Zastanawia mnie po prostu, jak to się dzieje, że wolimy milczeć, gdy słowa są jak najbardziej wskazane, natomiast kiedy milczenie stanowi lepszą opcję, gadamy jak najęci, niekiedy za dużo, złośliwie i zbyt głośno.

Miałam to szczególne szczęście spotkać poliglotów z prawdziwego zdarzenia, umiejących pięknie posługiwać się słowem w kilku językach. Ja, ucząca się języka ojczystego od urodzenia i władająca nim w stopniu raczej przeciętnym, starałam się nadrabiać braki w elokwencji uśmiechem i gestami. O ile uśmiech jest całkiem niezły dzięki mojemu dentyście, o tyle nadmierna gestykulacja skutkuje może nie znokautowaniem rozmówcy, ale niekiedy pobiciem kilku sztuk zastawy na pewno. Chciałabym móc w jakiś sposób usprawiedliwić nieco uboższe słownictwo, chociażby z racji na wiek, ale – wbrew pozorom – nie wszystkie  wyżej wspomniane osoby mogą się podeprzeć, mówiąc kolokwialnie, wiekiem i idącym za tym doświadczeniem jako autorytetem. Są niewiele starsi ode mnie. Może zachęcę kogoś do sięgnięcia po słownik, możliwe, że uda mi się wywołać u kogoś refleksję zanim rozpędzi się w kolejny słowotok. Trzeba mówić, mówić, mówić. I dziękować tym, ‘którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego słowa.’  To Tuwim. Kolejny poliglota.

Wyższa A.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz