czwartek, 25 października 2012

Uprzejmość nie na receptę.

Źródło: http://weheartit.com


Uprzejmość jest z innej planety. Sprostanie jej jest jak na dzisiejszą rzeczywistość zbyt abstrakcyjne, ponieważ nie daje się zmierzyć kątomierzem ani linijką i nie można jej nabyć drogą kupna. Nadawałam nieraz komunikat międzyplanetarny odwołując się do ludzkiej  życzliwości, rzadko jednak spotykałam się z równie entuzjastyczną reakcją. Po kilku próbach z dość efektowną, ale jak się okazało, nieefektywną jednak akustyką, nawet najbardziej aktywnego idealistę ogarnęłoby zniechęcenie. Nadajesz glos, chciałbyś, żeby zabrzmiał śpiewnie, a wydaje tylko płaski łoskot. Zaczyna działać teoria domina i wszystko nagle – a owe wszystko obejmuje zarówno czynnik ludzki, jak i złośliwość rzeczy martwych – zawiera sojusz i działa przeciw tobie. Chcesz dobrze, a dzieje się jakby na opak.



To pan w urzędzie, przemawiający do mnie z błyskiem w oku, niemającym nic wspólnego z zainteresowaniem, tylko takim spotykanym zwykle u osób, które odkryły, że są bardziej inteligentne od innych. Pralka, która w swej uszczypliwości nie pracuje zgodnie z przeznaczeniem – pranie owszem, moczy, ale w czyszczeniu wykazuje pewne trudności. Towarzysze podróży w korku, zamienieni w Kłapouchego z ‘Chatki Puchatka’ i z wolna rezygnujący z ludzkości. Ja, przemawiająca obelżywie do komputera, bo mail z załącznikami jest za duży i wraca. I aż trudno uwierzyć, że tyle kilometrów kabli go nie pomieści i musi byś podzielony na pięć mniejszych. Wreszcie – dzień, kiedy wiem, że muszę, a tak strasznie mi się nie chce. Niezwykłym jest, jak zmieniają się ludzkie emocje. Wyszłam z domu z uśmiechem na twarzy, ciekawa pełnego wrażeń dnia tą jakże piękną, dziecięcą wręcz ciekawością, wróciłam do niego natomiast zmęczona i zła.

Źródło: http://weheartit.com

Przypomniał mi się film sprzed kilku lat – ‘Pay it forward’. Niewiele jest rzeczy, które sprawiają mi tyle radości, co rozmowa o filmach, ale pominę tutaj fabułę i puentę. W wersji dla bardziej ambitnych polecam przeczytanie książki Catherine Ryan Hyde, na podstawie której powstał ten film. Idąc w bardzo duże – i subiektywne! – uproszczenie, jest to dramatyczna walka chłopca o poprawę świata. Zabrzmiało to trywialnie do potęgi i nie wiem, czy przypadkiem nie zniechęciłam teraz kogoś do zapoznania się z tematem, ale spróbujmy zwizualizować wiarę naiwnego dziecka w bezinteresowność i ludzką życzliwość. Czy naprawdę chcieć to móc?

Źródło: http://weheartit.com/

Źródło: http://weheartit.com

Wyobraźnia wyobraźnią, ale uwzględniając to, że każdemu z nas przyszło podróżować komunikacją miejską, stać w kolejce do lekarza bądź walczyć o miejsce w wesołych pociągach PKP, trudno tak ad hoc zacząć miłować cały świat. Wierzymy w zasadę wzajemności, która wyklucza jakiekolwiek bezinteresowne działanie, a uprzejmość jest ogólnie akceptowana jako służalczość. W świecie, w którym realizujemy się tylko w pracy i w sieci, kiedy resztę rzeczy musimy sobie dokupić – bezpieczeństwo w postaci kamer i ekstra drzwi przeciwwłamaniowych, zrozumienie i wsparcie w postaci coachingu czy psychoterapii, iluzję bycia ważnym nabywamy w drogich restauracjach -  no właśnie, w tym świecie zamieniamy kulturę osobistą w tą konsumencką. Szczęście bowiem ma naturę momentalną, pojawia się i znika. Nie jest łatwo być miłym, kiedy ludzkość w swej masie zużywa siły na nieustające narzekanie i nie wiadomo, co powinno się zdarzyć, żeby na ich twarzy chociaż na kilkadziesiąt sekund zagościło coś innego niż grymas.


A Ty co byś zrobił, gdybyś usłyszał: ‘Rozejrzyj się wokół siebie i spróbuj naprawić coś, co ci się nie podoba’? Kiedy zaczynałam działać w wolontariacie pewien starszy pan, wskazując cmentarz, wyjaśnił mi autorytatywnym tonem człowieka doświadczonego, że tak kończą wszyscy ci, którzy próbowali zmienić świat. Dla kontrastu - niedawno mojemu znajomemu udało się uzyskać imponujący mandat za przekroczenie prędkości. Kwotę, wypisywaną teoretycznie na zwitku papieru, miał przeznaczyć na prezent dla swojej Mamy. I co? Da się zrobić! Tylko trzeba próbować! Łap ode mnie uprzejmość i podaj dalej! ;-)

Źródło: http://deliveringhappinessatwork.com/wp-content/uploads/2012/03/try-kindness2.jpg
Młodsza A.

1 komentarz:

  1. Trzymam! :)
    Wiesz, ja myślę, że ten kto oczekuje spektakularnych efektów w takim "naprawianiu" świata wokół siebie, szybko się zniechęci. To bardzo mrówcza praca, przynosi efekty powoli, może mało spektakularnie, ale... No właśnie, ale to działa! To zabawne, że uśmiech do osoby w autobusie, powiedzenie dzień dobry komuś nieznajomemu na ulicy, przepuszczenie kogoś w drzwiach do zatłoczonego pociągu, jest w stanie na krótką chwilę odmienić rzeczywistość. Fantastyczne jest też to, że w ten sposób zmieniamy,w jakiś przedziwny sposób, także swoje wnętrze.
    Niestety działa to też i w drugą stronę - o czym wspomniałaś. Jeżeli nie podejmiemy wysiłku, żeby wykrzesać z siebie uprzejmość i podać ją dalej, to na pewno dopadnie nasz szarość, obojętność. Jakieś drobiazgi zaczną nas denerwować i z dobrego humoru nici.
    Oba te efekty (zarówno pozytywny jak i negatywny) działają trochę jak choroba zakaźna. Wystarczy jedna osoba, a dalej rozchodzi się samo. Wystarczy odrobina wewnętrznej siły :)

    Pisząc komentarz przypomniał mi się ten filmik:
    http://www.youtube.com/watch?v=LiyjUmH8jE0

    Dobrej nocy!
    mrT

    OdpowiedzUsuń