|
Źródło: http://data.whicdn.com/images/38697010/185569_315424758553911_841584994_n_large.jpg |
Częścią naszego
życia jest nasza premiera i scenariusze, wpisane w nasz repertuar. I częścią
naszego życia są sztuki i scenariusze ważnych dla nas ludzi. Rozgrywa się
dramat, w tym dramacie niekiedy komedia, oby tragedie były zawsze przypadkami
skrajnymi. Z każdym dniem powstaje nowa forma wyrazu artystycznego, w tej
formie zaś ja – i Wy – z rolami pierwszoplanowymi i tymi podrzędnymi. Rola jest
fortuną, trafia się ta lepsza i ta nieco gorsza, ale nawet granie drzewa w tle
może być sympatyczne, jeśli wkłada się w to serce.
|
Źródło: http://data.whicdn.com/images/12419107/tumblr_lehh7vuYd21qdwetoo1_400_large.jpg |
Aktorka ze mnie
prawdopodobnie żadna, choć teatr pantomimy, uskuteczniany głównie na wakacjach
zagranicznych wobec bezradności językowej – wychodzi mi całkiem nieźle. Gram w
teatrze eksperymentalnym, dla którego sceną jest wszystko to, czym się otaczam.
Bywa, że jest to teatr jednego aktora. Mało tego - jednego widza. Najlepiej
funkcjonuje mi się w duetach, stąd tak lubię sztuki dwóch aktorów. Są to
spektakle rozgrywane w kilku aktach, wiele rzeczy dzieje się równolegle, by nie
powiedzieć – jednocześnie. Repertuar jest niezwykle szeroki, role napisane z
polotem i fantazją. I takie role lubię odgrywać najbardziej. Owszem, brzmi to
nieco dziwnie, ponieważ w każdym modnym poradniku, którego autor wie o mnie
więcej niż ja sama, mogę przeczytać, że powinnam być aktorem jednej roli. Samej
siebie.
|
Źródło: http://data.whicdn.com/images/38472521/tumblr_maz49rQ7r61qjm9bpo1_500_large.png |
Dlaczego w takim
razie spełniam powinność siostry, córki, koleżanki, przyjaciółki, sąsiadki,
itd.? Widocznie tyle ról potrzebuję. Przyczyna takiego stanu rzeczy pozostaje
dla mnie niejasna, dopóki jednak w każdej z tych ról odnajduję siebie, nie
czuję niepokoju. Popłoch pojawi się w momencie, w którym zgubię się, ale nie w
rolach, tylko szukając ich po okolicy. I stracę rozeznanie, gdzie konkretnie
jest cienka ta granica między prawdą i fałszem; by nie padło zbyt wiele kłamstw
i by nie okazało się nagle, ze nie ma prawdy, do której mogę wrócić.
|
Źródło: http://data.whicdn.com/images/38471225/7RQq4lX3XM4_large.jpg |
Moja
siostrzenica, lat dwa i pół, specjalizuje się w monologach. Muszę wtrącić –
monologach niezwykle ekspresyjnych. Powalający jak na jej skromny wiek warsztat
aktorski urzekł mnie do tego stopnia, że z kubkiem kawy w ręce i bytem w
fotelu, obserwowałam jej małą premierę przed lustrem i dałam się zaczarować.
Uśmiechy, grymasy, miny, niby zwyczajne, a ileż znaczeń! Zastanowiłam się nad
banalną tą prawdą, że gdzieś w połowie drogi zawsze naturalność gestów gubimy.
|
Źródło: http://data.whicdn.com/images/11797144/tumblr_lo2izhrC281qjjkuho1_r1_1280_large.jpg |
Czym byłaby
sztuka bez morału? Morał, o którym chciałam pisać, trąci nieco egoizmem,
ponieważ zakłada, że własny scenariusz, pisany mniej lub bardziej udolnie, ale
po swojemu, jest więcej wart niż skopiowany, powielony od kogoś. Co wtedy może
dziać się w aktorze, który występuje w roli już odegranej, wolę nie myśleć.
Sztuka taka prawdopodobnie kończy się po pierwszym akcie, bo znudzony aktor,
czemu prawdę mówiąc trudno się dziwić, zostawia rolę odłogiem na rzecz własnej
interpretacji. Morał drugi goni za pierwszym: aktor funkcjonuje w relacji,
chociażby z widzem. I w tej relacji dowiaduje się czegoś o sobie. Trzeci morał:
nawet aktor-amator mniej lub bardziej przygotowuje się do roli. Czyta scenariusz,
myśli o bohaterze, którym się stanie, uczestniczy w próbach. Gra dopiero wtedy,
gdy czuje się przygotowany, gdy pozna teatr i scenę, na deskach których
przyjdzie mu funkcjonować.
|
Źrodło: http://data.whicdn.com/images/23414621/tumblr_lzipzzTVEv1qauw6ro1_500_large.jpg |
Młodsza A.
"Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają." - Kto to powiedział? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zdanie całkiem dobrze wpisuje się w dzisiejszy temat notki. Czytając ją, a zwłaszcza patrząc na 4 obrazek, pomyślałem o temacie masek w życiu. Bardzo łatwo pozwolić sobie je narzucić, albo samemu dobrowolnie założyć. Potem tylko pojawia się problem, żeby nie pomylić się, "przywdziać" odpowiednią maskę zgodnie z oczekiwaniami odpowiedniego towarzystwa. Czy to jest dobre? Bynajmniej nie. Chyba chodzi o to, by pełnić swoje role - "(...)siostry, córki, koleżanki, przyjaciółki, sąsiadki(...)", pozostając sobą.
Zastanawiam się, czy zawsze o tym pamiętam w relacjach z innymi? A może próbuję wpędzić te osoby właśnie w jakieś maski? Co Wy sądzicie o tym? :)
mrT
Moje zdanie jest takie, że ktoś, kto o maskach myśli i kto wie, jakie ryzyko niesie założenie tej niewłaściwej, nie mógłby narzucić komuś swojej własnej maski. Jest świadomy, że to bez sensu i pewnie instynktownie czuje, że każdy powinien zostać sobą :)
OdpowiedzUsuńStA
A ja myślę, że mnogość masek nie jest zła, o ile w każdej z nich jest jakaś część mnie. Lubię żyć świadomie, przede wszystkim świadomie i nie chcę chodzić w uśmiechniętej masce, pod którą kryje się grymas.
OdpowiedzUsuńWielkim szczęściem jest, gdy wspomniane relacje z innymi są budowane na Prawdzie ;) wtedy na - Prawdę nikt nie musi 'przywdziewać' masek ;-)
MłA