Myślę,
że nie raz, nie dwa podczas wycieczki do księgarni mieliście okazję zauważyć,
jak ogromne bywają regały zastawione poradnikami. Poradnikami wszelakimi – jak
nie przegrać swojego życia, jak znaleźć pracę, męża/żonę i pozycję, jak upiec
kaczkę, urządzić mieszkanie, wygrać ze stresem, odnaleźć siebie, jak siebie nie
zgubić w świecie, itd. I jest w życiu ktoś lub coś, kto/co pomaga zachować w
tym galimatiasie równowagę. Nie sugeruję, że jestem to ja, że dysponuję wiedzą i
doświadczeniem, którym się posługując mogę komukolwiek cokolwiek radzić, czy
tym bardziej narzucać. Wiem natomiast, do kogo idę, gdy sobie nie radzę. Kogo
mam przed oczami. gdy mam puste ręce.
Źródło: weheartit.com |
Są to
dwie osoby, których pomoc i rada, czy nawet uśmiech, znaczą dla mnie więcej niż
wszystkie poradniki tego świata. Mądre piękną mądrością z książek nie
wyczytaną, z której to mądrości czerpać mogę, nie znając umiaru. Tym dwóm
osobom chciałabym zadedykować powstającego właśnie na klawiaturze posta.
Wybaczcie proszę, że autorka szarogęsi się nieco, ale zawsze chciałam, by taki
post powstał, by ktoś go przeczytał, bym choć w tym, niezwykle małym w
porównaniu do otrzymanej pomocy wymiarze, mogła im się odwdzięczyć. A bardziej
– powiedzieć, ile ich wsparcie dla mnie znaczy.
Źródło: weheartit.com |
Nauczona
przez otoczenie, wymagające i dość konsumenckie, zawsze starałam się sprostać
sytuacjom sama. Bywały sytuacje trudne i bardziej dotkliwe, wychodziłam z nich
w różnym stanie – czasem w całości, czasem w kawałkach, które potem musiałam
jakoś do siebie dopasować, niemniej jednak zawsze gdzieś z tyłu głowy miałam
świadomość, który numer mam wybrać, gdy okoliczności przerosną mnie jako
młodszą A. Zdarzało się, że w perspektywie podjęcia trudnej dla mnie decyzji,
radziłam się, co powinnam robić, upewniałam się, czy myślę słusznie. Wiedziałam,
że nie zostanę ugoszczona wyrobem rado-podobnym, ale też radą krótką i
konkretną, prostą w obsłudze i przypominającą instrukcję obsługi pralki dla
ćwierćinteligentnego człowieka. Nigdy nie usłyszałam porad na kształt: ‘Pij
rumianek rano i wieczorem’. Była to pomoc wymagająca, bez gwarancji i za to
jestem im ogromnie wdzięczna. Bez tej pomocy nie byłabym sobą – tą osobą, którą
jestem teraz, która pisze kolejny tekst dla Was i dla siebie, która znów chcę
się z Wami czymś podzielić.
Źródło: weheartit.com |
Wspomniane
osoby umieją pomóc na zupełnie dwa różne sposoby. Zaznaczam tutaj, choć być
może powinnam to zrobić na początku, że nasza relacja nie ogranicza się tylko wylewania
żalów przez młodszą A. Bardzo staram się pomóc im także, jeśli tej pomocy
potrzebują, chociaż zawsze wydaje mi się, że to za mało, że nie operuję równie
wysokim zrozumieniem i mądrością. Rozmowa
z nimi jako taka jest dla mnie prawdziwą przyjemnością, bo jest tak wiele
powierzchowności dookoła nas, rzeczy i słów głupich lub bez znaczenia, że czasem
wolę schować się w kącie i nie zajmować panującą dookoła bylejakością. Powinnam
jeszcze uściślić, ze są to osoby, wiernie towarzyszące mi w mieleniu przez moją
głowę idei wszelakich, a uwierzcie mi – to wcale nie jest łatwe!
Źródło: weheartit.com |
Kiedy
autorka jest przytulona do cienia, porwana i okradziona z optymizmu, kiedy
chwile – wspomnienia stają się dla niej równie skradzione i niewypłacalne, a
ona sama wygląda, jak z wirowania na 800 – wtedy wie, do kogo uderzyć. Wie, że
jedna z tych osób będzie pytać. Bo pytała zawsze, pyta nieustająco i pytać
będzie zawsze. By ona mogła zrozumieć, bym ja w tych pytaniach wybiła się na
niepodległość. Jako człowiek, jako przyjaciel, jako ja. Te pytania wbrew
pozorom wymagają spojrzenia na siebie samą, pod ich wpływem wywracam wszystko
na lewą stronę. Rozumiem, że do starego problemu nie doklei się nowego
rozwiązania, trzeba skuć instalację, przekuć się przez to wszystko i dotrzeć do
dna serca. Druga osoba natomiast pomaga niemal niewidzialnie, niezwykle
subtelnie. Zawsze podrzuci piosenkę, wiersz, powoła się na słowa kogoś dla mnie
ważnego – to wszystko po to, bym wiedziała, że nie jestem stracona. Przyniesie
gruszkę, wie, kiedy i o co zapytać, widzi, kiedy nie mam już sił, choć za
wszelką cenę staram się tego nie okazywać, i robi coś za mnie, jednocześnie nie
podnosząc mnie na siłę, bym swoje mogła wyleżeć i wyklęczeć. Ale zawsze jest
obok. Drobne gesty, zbudowane na ogromnym fundamencie z empatii i troski.
Ten post
jest dla Was. Dla Was, Kochani, za wsparcie przez duże ‘WU’ i dyktowane z
serca.
Źródło: weheartit.com |
Młodsza A.