Zawsze jest na opak. Jesteś dzieckiem – chce Ci się
dorosłości. Gdy natomiast dorosłość Cię zmęczy, co nie jest znowu takie trudne,
chciałbyś choć przez chwilę poczuć się dzieckiem. Podejmowanie decyzji samemu,
nie zawsze wobec osoby własnej, może w końcu zmęczyć. Dziś Autorka zapragnęła,
by choćby w jednej rzeczy zadecydowano zaocznie, za nią, by odpowiedzialność
spadła ten jeden raz na kogoś innego – jeśli coś poszłoby nie tak. Gdyby to
była opowieść, zaufałabym swemu sercu, podążyła za swą gwiazdą i zaraz by się
wszystko dobrze skończyło. Ale nigdy nie jest się w opowieści, gdyby się to
przydało.
Źródło: http://weheartit.com/ |
Życzenia w bajkach spełniał dżin. Proszę uprzejmie, dla co
bardziej wtajemniczonych, względnie dociekliwych, służę przykładem złotej
rybki, żabki, dobrej wróżki. Masz trzy życzenia, wybieraj rozważnie. Dlaczego
zaraz rozważnie, może tak zaszaleć? Chcę to, do tego ‘to’ i na koniec… a nie!
Koniec nie zawsze jest – nawet w bajkach – taki znowu cukierkowy.
Źródło: http://weheartit.com/ |
Ze wszystkich trzech życzeń dawanych przez postać magiczną
postaci iście nie-magicznej, za to ufnej, choć nie zawsze życzliwej – jest to
ostatnie. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego trzecie życzenia jest
najważniejsze? Otóż, moi Kochani, często jest tak, że trzecie życzenie naprawia
szkody wywołane dwoma pierwszymi. Rzecz niesłychanie prosta, w znajomości
natury ludzkiej intuicyjna niemalże, ale zaciekawiła mnie tak, że musiało owo
zaciekawienie zaowocować postem.
Źródło: http://weheartit.com/ |
Autorka miała trudności. Z której strony problemu by nie
ugryźć, on sam złośliwie wystawia zęby. Słowo wstępu nasuwa wniosek, że nie
wiemy, czego chcemy. Bo jeśli zdawalibyśmy sobie sprawę z własnych chceń i
znali dobrze swoje marzenia, wspomniane trzecie życzenie nie byłoby wcale
potrzebne, a przynajmniej nie w kontekście ratowania sytuacji po zwerbalizowaniu
dwóch pierwszych. Jak długo żyjemy, odbijając się w przeszłości własnej lub
cudzej, zapatrując się w przyszłość, w nieustającym oczekiwaniu na coś? I gdy
to ‘coś’ nie jawi się w perspektywie bliższej niż na przykład rok, wypełniamy
je całym leksykonem złości i irytacji?
Przypomniał mi się w tym miejscu tekst o kluczniku.
Konkretniej, posiadacz klucza do drzwi nieznanych. Powiedzieć o nim, że
otrzymał prezent to jak stracić dobrą okazję do użycia słowa ‘szczęściarz’.
Myślę, że wiele podobnych osób spotykamy w życiu – ludzi, mających sposób –
klucz, męczonych niewiedzą, co można nim otworzyć, co dzięki niemu zobaczyć i
rozżaleni z sukcesu nieco połowicznego. Bo jaki pożytek z tego, że klucz masz,
jeśli nie wiesz, co otwiera?
Źródło: http://weheartit.com/ |
Źródło: http://weheartit.com/ |
Może to klucz do Ciebie? Istnieje w ogóle coś podobnego?
Sposób na odkrycie marzeń z poziomu serca, Twoich własnych, niepowielonych od
kogoś, nie modnych, nie na czasie, ale odkrytych, spontanicznych? Wobec czego
zweryfikować swoje chcenia? Co się stanie, gdy się je zakwestionuje, gdy zada
się najbardziej absurdalne w takiej sytuacji pytanie: ‘Czy naprawdę tego
chcę?’. Mimo że wydaje się ono głupią wręcz i niedorzeczną interpunkcją, myślę,
że warto je sobie zadać. Dla uświadomienia.
Włożyć marzenia w coś nieznanego, to jakby utracić część siebie.
Źródło: http://weheartit.com/ |
Autorka klucza nie ma, ale pracowicie szuka. Chciałaby
spotkać klucznika. Znaleźć sposób, jak otworzyć to, co się tak skrzętnie i
pracowicie pozamykało na wszystkie znane kłódki. Na cztery spusty. By z serca
spadły życzenia i wylądowały w oczach. By potem je zebrać i zrobić z nich mapę.
Mapę z wieloma drogami. By odkryć marzenia już istniejące i wiedzieć, jak
szukać kolejnych, nowych.
Źródło: http://weheartit.com/ |
Młodsza A.
Daaawno mnie nie było. Sesja, ferie i nazbierało się postów, że ho, ho! No wiec do dzieła...
OdpowiedzUsuńMyślę, że czasami to nie skomplikowany klucz jest tym czego potrzebujemy. Trochę jak w filmach science fiction, może zamki są biometryczne? :) Może potrzebna jest konkretna osoba - jej spojrzenie, dotyk, słowo, aby zamek się otworzył?
Albo z innej strony - zamek otwiera się na hasło. Jak Gandalf próbujący wejść do Morii musiał powiedzieć Mellon (Przyjacielu) i dopiero drzwi się otworzyły. :)
Warto szukać właściwego klucza, sposobu :)
mrT