wtorek, 11 grudnia 2012

Post bez sensu.

Źródło: http://weheartit.com
Uprzejmie donoszę, że post powstaje z bezsensu. Z niezrozumienia dla pewnych faktów, z ogromnej chęci pojęcia tego wszystkiego, co się ostatnio udziałem otoczenia Autorki stało, a co nijak się ma się do jakiegoś logicznego następstwa wydarzeń, za to doskonale pasuje do skandynawskiego melodramatu. W tego typu filmach życie bohaterów jest wystarczająco poplątane.

Bywa i tak, że trafiają się dni pod znakiem zapytania. Głowę otacza chmura nieszczęsnej interpunkcji, bardzo dociekliwej i sfrustrowanej. Bo dlaczego dzieje się na opak własnym planom, czy nawet zwykłym założeniom, że nie powinno się dziać tak, jak właśnie się dzieje? Pytania sugerują konieczność uzyskania odpowiedzi szybkiej, naglącej wręcz, zmuszają do polemiki z życiem własnym i życiem w ogóle.

Źródło: http://weheartit.com



Aplikuje się w filmach i książkach stwierdzenie, że trudno jest wyjechać. Autorka stwierdziła natomiast, że trudno jest również zostać. Czy ktoś kiedyś zatroszczył się o to, co zostało? Albo o kogoś, kto został? Z przyczyn różnych, bo wyjechać nie mógł lub po prostu nie chciał. Czy powinno się pozwolić odejść czy na siłę kogoś gonić, łapać za rękę i prosić, by został? Co robić, gdy ktoś odchodzi bez gwarancji powrotu z przyczyn równie różnych, co nieprzewidywalnych? Czy brak działania, wynikający z poszanowania wolności wyboru i świadomością popełnianego być może błędu jest słuszny? Pytania są trudne, życie powinno być zdecydowanie prostsze.

Źródło: http://weheartit.com
Zastanawiałam się nad tym, dlaczego się odchodzi. Moje zamyślenie zbiegło się widokiem małego chłopczyka, biegającego za latawcem. Dołączyły do niego inne dzieci, powietrze wypełniły okrzyki radości na zmianę ze skargami towarzyszącymi ulatującej zabawce. Czy przy latawcach, podobnie jak w życiu ważne jest wiedzieć, kiedy nie należy puszczać sznurka?




Źródło: http://weheartit.com


Z po części wrodzonego, a w lwiej części wyhodowanego jednak optymizmu własnego, wymyśliłam odpowiedź na pytanie. Na własnych zasadach, zakładając wyjazd skończony, z terminem, dead linem, nadzieją. Dlaczego się odchodzi? Aby powrócić. Aby ujrzeć miejsce, z którego się wyruszyło, nowymi oczami i w nowych barwach. Poczuć je dojrzalszym sercem, przypomnieć okrzepłą głową. A także po to, by ludzie spojrzeli na ciebie inaczej. Powrót do miejsca, z którego się zaczęło, nie jest tym samym co nieruszanie się z niego nigdy. 


Źródło: http://weheartit.com

Młodsza A.


1 komentarz:

  1. Każdy ma swoje zadanie - jeden czeka, inny podróżuje, inny wyjeżdża bo musi, inny zostaje bo nie chce wyjeżdżać. Życie w zasadzie jest podróżą i zawsze musimy wybrać jakąś opcję.
    Nawet gdy komuś mówimy "do widzenia" z tyłu głowy powinniśmy mieć "do zobaczenia" i to nie tylko jako kulturalne pożegnanie, ale jako nadzieję, prośbę, modlitwę.
    Do zobaczenia!
    mrT

    OdpowiedzUsuń