niedziela, 2 grudnia 2012

O talentach nieco wspak.

Źródło: http://weheartit.com

Są prezenty mniejsze i większe. Bardziej
i mniej oczekiwane. Ku sposobności i bez okazji. Te, z których robi się użytek natychmiast i takie, których wartość dopiero się doceni. Prezenty są w ludziach, w zdarzeniach. I w talentach. Talenty natomiast bywają odkryte bądź pięknie ukryte, do znalezienia. Niezależnie od tego, kiedy przychodzi nam je w sobie znaleźć, a zawsze jest to czas wbrew pozorom ani za późny, ani za wczesny, tylko dokładnie odpowiedni – no właśnie, odkrywając talent, możemy go nie tyle oddać, co powielić. Sprezentować komuś część siebie talentem. Nie ma wtedy niczego
i nikogo, ten piękny dar zarasta cały krajobraz.




Wspomniane talenty bywają różne. Wielorako również są definiowane. By się o tym przekonać, wystarczy włączyć telewizor. Tam właśnie repertuar talentów jest do tego stopnia szeroki, że zaczyna przypominać powieść wielowątkową ( i nie mam tu na myśli popularnego show z przemielonym przez moją głowę słowem w tytule).  Okazuje się, że można mieć talent językowy i poziom zrozumiałej niekompetencji w języku nawet ojczystym osiągnąć niesłychanie szybko. Po fakcie zostaje nie tyle niezrozumienie, co mówca miał na myśli, co wątpliwość, czy w ogóle coś powiedział. Można również posiąść prawdziwą umiejętność wypowiadania fachowych opinii, opartych na braku wiedzy i doświadczenia.

Źródło: http://weheartit.com



Niedawno, w sytuacji swobodnej, towarzyskiej rozmowy, zostałam zobligowana do zdefiniowania swojego talentu – czegoś, co jest moje, przez co siebie wyrażam, co sprawia mi radość i daje coś na kształt satysfakcji. Tak to rozumiałam. Prawdopodobnie jednak wykazałam się podejrzanym gustem w doborze umiejętności jako takich, ponieważ w chwili, gdy kolej spadła na moją głowę, zdążyłam poczuć się i głupio, i niezręcznie - prawie równolegle. Przyznam się bez bicia i podejrzanych gestów, że przyszło mi do głowy czynności kilka, w różnej kombinacji i nieco chaotycznie. Nie popadając w zuchwalstwo, czy też na odwrót - w przesadną skromność, piszę szczerze: Autorka nie odkryła talentu, który swobodnie wymalowałaby farbą na ścianie, względnie – wyryłaby go w kamieniu. Mój talent, jeśli jest, do niedawna przeleżał swoje w szufladzie. Innymi słowy, przypomina bardziej talent niż cokolwiek innego.


Źródło: http://weheartit.com


Myśląc ‘talent’, mam przed oczami tancerzy, pisarzy, poetów, malarzy, mało tego – nawet całą orkiestrę. Niemałe więc było moje zaskoczenie – w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu! – gdy moi przedmówcy przemielili ów pojęcie przez swoje głowy w charakterze pięknych, zapomnianych cech. 
 

Źródło: http://weheartit.com
Otóż darem okazała się cudowna bezpośredniość w kontaktach z drugim człowiekiem, talentem natomiast – troska o innych, empatia, umiejętność zmniejszania problemów do rozmiarów nieprawdopodobnie nieznaczących. Ktoś umie rozśmieszyć smutasa do potęgi, ktoś zna sztukę odnajdywania słów odpowiednich w sytuacjach dość niezręcznych, by nie powiedzieć – krępujących. 

Nie każdy potrafi ‘przełamać lody’ ani ogarnąć terminy w kalendarzu, by przypominały coś więcej niż ‘mapę myśli’. Napisałam niemalże ilustrowany elementarz talentów, ale ogólna konkluzja jest taka, że wcale nie trzeba dzierżyć w rękach skrzypiec, by talent posiadać.

Źródło: http://weheartit.com



Parafrazując zasłyszane kiedyś w pewnym filmie słowa : ‘First imagine it, then it will speak.’ Najpierw wyobraź sobie talent. Wtedy on do Ciebie przemówi’. To talent z dopiskiem ‘człowiek’. Talent z poziomu serca. 

Młodsza A.


1 komentarz:

  1. :)
    Znowu dawno mnie nie było, ale takie życie :) Trzeba mieć talent, żeby się zatrzymać...

    A tak na poważnie, to przemyślenia znów rozpocząłem do słownika łacińskiego. Mówi, że talentum, to talent, ale w odniesieniu do sumy pieniężnej czy wagi. No i mamy sedno sprawy. Kojarzy się jednoznacznie, biblijnie. Ale mi się podoba odniesienie do wagi. Talent, który trzeba rozwijać, tak, aby to co codzienne, zniechęcające, nie przeważyło go. Waga musi być w równowadze.

    Ale nie można go też odłączyć od życia i nie widzieć niczego, albo co gorsza nikogo poza nim. Bo wtedy cała waga leci w dół.

    Zrównoważony rozwój, ot co :)
    To chyba takie nasze skrzywienie, że talent postrzegamy dopiero wtedy gdy jest to coś na skalę olimpijską. A to czasem takie małe codzienne czynności, o których autorka pisała.

    Zadanie na ten tydzień - zauważyć chociaż 5 talentów swoich i osób z najbliższego otoczenia. I nie ma wykrętów!

    Na deser, o talentach:

    "Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
    gdyby wszyscy byli silni jak konie
    gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
    gdyby każdy miał to samo
    nikt nikomu nie byłby potrzebny(...)"
    J.Twardowski

    Dobrej nocy,
    mrT

    OdpowiedzUsuń