wtorek, 12 lutego 2013

Raz dziękowanie poproszę!

Źródło: http://weheartit.com


Post spadł mi dziś na głowę w postaci niesprzyjających spacerom warunków atmosferycznych. Wyrwał mi z ręki parasolkę i zmusił do podróży komunikacją miejską jako efekt kapitulacji wobec wiatru i deszczu. Nie twierdzę że podróże nie kształcą – każdy te słowa słyszał i może przeliterować, z kropką nad ‘zet’ lub bez, w zależności od znajomości ortografii. Przelotna frazeologia w mowie codziennej, ale jakże prawdziwa! Dzisiejsza eskapada pozostawiła jednak we mnie coś niezupełnie nowego, inspirującego, bardziej rozżalenie, pomieszane z irytacją.






Na ziemi nie ma warunków do szczęścia, chyba że ma się amnezję.
Przytoczone zdanie usłyszałam dziś w tramwaju i nie musiałam w tym celu wyhodować sobie gumowego ucha – dawka decybeli owego stwierdzenia była imponująca. Z racji na swój wiek i wraz z nim niewielkie doświadczenie własne nie powinnam może z entuzjazmem wypowiadać się o życiu jako paśmie tylko dobrych i radosnych chwil, ale z tak ogólnym stwierdzeniem się nie zgadzam. Ugodziło ono jakimś dziwnym sposobem we mnie samą, zawisło nad moją głową, zobrazowało się wykrzyknikiem imponujących rozmiarów i nie opuściło mnie do chwili włączenia komputera. 


Źródło: http://weheartit.com


Zaobserwowałam ostatnio rzecz ciekawą. 

Ludzie rozejrzawszy się dokładnie po swoim świecie, doszli do śmiałego wniosku, że jest źle i gorzej już właściwie nie może. Udoskonalili zatem sztukę melodyjnego narzekania. Często lubimy się licytować w tym, kto ma gorzej. Naprawdę.
 
Nie wiem, czy podobne rzeczy zdarzają się gdzieś jeszcze. Wielokrotnie spotkałam się z tym, że komuś jest gorzej. Kogoś boli głowa, kogoś innego bardziej i synergicznie z gorączką. Komuś innemu trafił się w udziale deszczowy dzień, ktoś inny natomiast zza kaptura zobaczył też grad. I tak bez końca.
Never-ending-narzekanie.




Źródło: http://weheartit.com


Był mróz, było źle, bo zimno. Po kilku dniach się ociepliło – też źle, poniekąd taka pogoda sprzyja przeziębieniom. Spotyka się czasem osoby, którym dogodzić nie sposób. Choćbyś się wyeksploatował ponad przeciętność, z uporem próbował przybliżyć tej osobie nieba, nic z tego, bo ona lubi się w swym narzekaniu, choć twierdzi inaczej. Nie zawsze chcemy, by nam pomagano i nie w efekcie dumy własnej jako cechy charakteru, ale lubości w narzekaniu właśnie.

Źródło: http://weheartit.com

Autorka nie wyewoluowała na tyle, by narzekanie lubić. Owszem, życie nie zawsze jest piękne, kolorowe i wypełnione po brzegi miłością, nie zawsze słońce świeci, założenie przespania siedmiu godzin jednym ciągiem rzadko kiedy się udaje, a tęcza po deszczu trafia się szczęśliwcom. Niewiele jest osób, które uśmiechają się i w tych trudnych chwilach. I szczerze mówiąc Autorka zalicza się do nich incydentalnie, choć z uporem próbuje częściej. Ale narzekanie nikomu nie służy, naprawdę.



Rzadko się natomiast dziękuje. Chciałabym, by proporcja była odwrotna. Obawiam się, że gdyby przyszło nam się obudzić z tym, za co dziękowaliśmy poprzedniego dnia, większość z nas wylądowałaby na bezludnej wyspie z jedną uschniętą palmą. Autorka zaobserwowała ostatnio na przykładzie własnym, że dziękowanie poszerza perspektywę. Otwiera szerzej oczy. Systematyzuje nieco to, co w głowie. Wkłada w dłoń pędzel. Wypowiedzenie trzech sylab kieruje spojrzenie i uszy na to, co dobre wokół.
A jest tego dużo.

Źródło: http://weheartit.com

Młodsza A.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za tego posta :)
    Ledwo się wygrzebałem z zaległych a tu kolejny, ale miło :)
    Tak, to prawda. Lubimy narzekać. A narzekanie robi nas bardziej zgryźliwych. Z kolei dziękowanie za to co jest - nawet drobne rzeczy uczy doceniać życie, zabiera egoizm i otwiera na innych. Podziękowanie to docenienie i dostrzeżenie wysiłków drugiej osoby. Nawet nie wiemy jak bardzo dla niej może to być ważne!
    mrT

    OdpowiedzUsuń